O książkach gadanie

Ten blog nie będzię już aktualizowany. Nowsze wpisy możecie znaleźć na blogu "wielokropek" http://wielokropek.blogspot.com/

poniedziałek, 11 maja 2009

"Ostatni mazur" Andrew Tarnowski


Na sobotnim spotkaniu internetowego klubu rozmawialiśmy i utworze “Ostatni mazur”. To książka o Polsce i Polakach napisana przez Brytyjczyka polskiego pochodzenia. Oryginał w języku angielskim może być doskonałym prezentem dla obcokrajowca.

Ta książka ma dwie warstwy bardzo mocno ze sobą splecione.

Jedna warstwa to osobista historia Brytyjczyka polskiego pochodzenia (nie Polaka od dzieciństwa mieszkającego w W. Brytanii!), który poszukuje swoich korzeni. Z opowieści ojca, ciotki, pamiętników innych arystokratów składa historię rodziny, która z bardzo zamożnej, rozlegle skoligaconej, utrzymującej bliskie stosunki zarówno między sobą, jak i z wieloma arystokratycznymi rodzinami w Europie i nie tylko, stała się raczej uboga i rozproszona. Pomimo arystokratycznego pochodzenia, od początku XX wieku to rodzina mozolnie budująca swój majątek. Autor opisuje polowania i zabawy, ale także pracę, szczególnie, kobiet w jego rodzie, które miały silnie wpojone poczucie obowiązku zajmowania się podległymi chłopami, służbą i ubogimi w ogóle. Jest w tych opowieściach nostalgia za czasami, które odeszły, choć miały też swoje cienie.
W tej części opisującej cienie, historia jest raczej smutna – zaaranżowane tułaczką wojenną małżeństwo rodziców autora nie jest w stanie przetrwać trudnych czasów i warunków. Ojciec raptus bijący żonę, długie rozłąki małżonków, a w końcu rozstanie by każde mogło iść własną drogą. Matka wychodzi zamąż za Szkota, który staje się ojcem dla jej syna (autora) a ona matką dla jego synów. Polski ojciec autora tuła się po Wielkiej Brytanii i w końcu znajduje kobietę, która może z nim wytrzymać i zakłada nową rodzinę, w której autor nie uczestniczy w ogóle. Ojciec z nową rodziną przenosi się do komunistycznej Polski. Sam autor jest wychowywany na Brytyjczyka z wyboru matki, więc wielu polskich tradycji nie poznaje, a polskiego uczy się właściwie dopiero będąc na placówce w Polsce w latach 80-tych jako dziennikarz Reuters’a. Dzieciństwo wojenne autora, jak i wielu z jego pokolenia to czas tułaczki i biedy.
Gdy w końcu jako dorosły człowiek autor nawiązuje kontakt z ojcem, jest to relacja trudna właściwie zawsze kończąca się awanturą. Rodzina odzyskuje zrujnowany pałac w Dzikowie i zaczyna się kolejny rozdział odbudowy w jego dziejach. Udaje się także zoragnizować spotaknie całej rodziny, ale jak to w rodzinie, niestety nie obywa się bez zgrzytów, niesnasek i braku chęci do współpracy. Wszystko to razem tworzy niepiękny obrazek.

Druga warstwa to ta którą dzieliło wielu z pokolenia rodziców autora, których młodość przypadła na czas dwudziestolecia międzywojennego i drugiej wojny światowej. Opis budowania życia po odzyskaniu wolności przez Polskę w 1918 i udziału w tym procesie arystokracji, a jednocześnie podążanie za nowoczesną Europą. W międzyczasie wojna z bolszewikami w 1920 roku. Do tego trzymanie się tradycyjnej relacji pan-chłop, gdzie ten drugi za nogi łapie i w ręke całuje, a ten pierwszy jest tym, który opiekuje się. Pokazane jest życie w dobrobycie, choć dla dzieci było to życie bez rodziców, nieudane małżeństwa, romanse i skandale, a przede wszystkim poczucie obowiązku. Choć przez pierwsze 50 stron książki na myśl przychodzi Mniszkówna, to jednak im dalej tym lepiej, bo autor jednak zawiera krytyczną ocenę niektórych zachowań.
W tej części książki pokazana jest także tułaczka jaką odbyło kilkadziesiąt tysięcy Polaków z armią Andersa i bez niej także. Droga przez Rumunię, Jugosławię, Izrael, Egipt by w końcu wylądować spowrotem w Europie. Istna wędrówka ludów, choć trudna dla nas do wyobrażenia, bo bez możliwości skontaktowania się z najbliższymi, z których część wojny nie przeżyła. Autor opisuje także, jak wiele dórb zostało zniszczonych i bezpowrotnie straconych.

Generalnie jest to książka dla osób, które nie znają tej części historii drugiej wojny światowej, a które chciałyby tą wiedzę poszerzyć i połączyć to z w miarę przyjemną lekturą.

Jest to jedna z tych książek, które są na granicy pomiędzy „warto przeczytać” a „stratą czasu”.

Etykiety: , ,

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna