"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" Michał Witkowski
No i pokolejnym spotkaniu. Trochę czasu już minęło, ale i tak piszę to podsumowanie. Książka podobała nam się, bo jest o Polsce i Polakach. Do tego napisana jest polszczyzną której nie nauczysz się na lekcjach polskiego (żyjąc poza granicami jest to łatwiejsze do zrozumienia, bo lokalnego języka także nigdy tak nie poznamy). Zainteresowanie wzbudził także autor, bo ma spojrzenie naszego pokolenia, a nie pokolenia naszych rodziców. Generalnie książka uznana została za wartą przeczytania...
A teraz słów kilka o książce.
Najnowsza książka Michała Witkowskiego to opowieści trzecioligowego cwaniaka śląskiego, który nabywszy komputer jako spłatę długu rozpoczyna swoje wpominki. Opisuje swoje w większości nieudane biznesy z lat 80-tych i 90-tych, kiedy to tworzyła się część dzisiejszych fortun ludzi wówczas już mających dostęp do informacji, a przede wszystkim energicznie wykorzystujących okazje do zarobku nadarzające się w trakcie szybkich zmian ekonomicznych i społecznych.
Język wykorzystany do tych wspominków to mieszanka języka żuli i cwaniaków z barwnym językiem śląskim. Daje to posmaczek lokalny, ale i poczucie swojskości, bo i gramatyka niezbyt doskonała. Wszystko razem daje wartkość i łatwość czytania.
Choć książka to wspomnienia głównego bohatera to jednak nie jest to jedna osoba a kompilacja dziejów polskich badylarzy, cinkciarzy, lichwiarzy i wczesnych biznesmenów oraz ludzi po prostu próbujących szczęścia w nowej rzeczywistości. Dlatego też nie jest on zbyt skomplikowany, bo nie o to przecież chodzi, choć niewątpliwie myśli na tyle by przyjrzeć się i zastanowić nad szybkimi zmianami wokół. I o tym jest ta książka – spojrzeniem na niedawną historię Polski bez zacietrzewienia, bez politykowania. Jest więc przywołana znana historia zaskakująco szybkiego powstania sieci kantorów. Jest także historia powstawania takich organizacji jak Amway czy Zepter bazujących na „pozytywnej manipulacji”, „personalnym zaangażowaniu” i nowomowie wzorowanej na anglojęzycznych zwrotach. Jest także wspomnienie o pierwszych siłowniach bez szafek i pryszniców gdzie ćwiczyli do upadłego „ochroniarze”. Witkowski wspomina także o duraleksach, Relax’ach, zegarkach elektronicznych z kalkulatorkiem, aż się łezka w oku kręci.
Te wszystkie wspominki są właściwie nie tyle o zmianach ekonomicznych co o wartościach i przetasowaniu ich, czyli że pieniądz rządzi światem a tak być nie powinno. Witkowski przedstawia bohatera kontemplującego swoje dolary, swoje sztabki złota z przyjemnością wręcz perwersyjną. Bohater w końcu dochodzi do wniosku, że pieniądze to nie wszystko oraz że pieniądz robi pieniądz jedynie gdy jest w obiegu i zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Jest to zgrabne wejście dla wątku wiary, silnej wiary (symbiliczne mohery też się przewinęły) i odkupienia w formie pielgrzymki do Lichenia, bo przecież zdobywanie pieniędzy nie jest sprawą czystą.
Jest także historia rodzinna o trzech ciotkach, których młodość przypadła na lata wojny i czasów ciężkiej komuny, a które nie potrafiły dostosować się do nowych warunków. Jest to nierozliczona historia, która kończy książkę w formie załamania się tego myślącego cwaniaka, którym zaopiekuje się prostszy od niego pomocnik – alter ego bohatera.
Na koniec słów kilka o autorze.
Młody, trzydziestoparoletni pisarz z Wrocławia mieszkający w Warszawie. Ukończył polonistykę i zarzuciwszy rozpoczętą pracę naukową nastawił się na pisanie i od 2001 regularnie publikuje. A oto oficjalna strona pisarza.
Podsumowując spotkanie internetowe było udane, a książka warta przeczytania.
A teraz słów kilka o książce.
Najnowsza książka Michała Witkowskiego to opowieści trzecioligowego cwaniaka śląskiego, który nabywszy komputer jako spłatę długu rozpoczyna swoje wpominki. Opisuje swoje w większości nieudane biznesy z lat 80-tych i 90-tych, kiedy to tworzyła się część dzisiejszych fortun ludzi wówczas już mających dostęp do informacji, a przede wszystkim energicznie wykorzystujących okazje do zarobku nadarzające się w trakcie szybkich zmian ekonomicznych i społecznych.
Język wykorzystany do tych wspominków to mieszanka języka żuli i cwaniaków z barwnym językiem śląskim. Daje to posmaczek lokalny, ale i poczucie swojskości, bo i gramatyka niezbyt doskonała. Wszystko razem daje wartkość i łatwość czytania.
Choć książka to wspomnienia głównego bohatera to jednak nie jest to jedna osoba a kompilacja dziejów polskich badylarzy, cinkciarzy, lichwiarzy i wczesnych biznesmenów oraz ludzi po prostu próbujących szczęścia w nowej rzeczywistości. Dlatego też nie jest on zbyt skomplikowany, bo nie o to przecież chodzi, choć niewątpliwie myśli na tyle by przyjrzeć się i zastanowić nad szybkimi zmianami wokół. I o tym jest ta książka – spojrzeniem na niedawną historię Polski bez zacietrzewienia, bez politykowania. Jest więc przywołana znana historia zaskakująco szybkiego powstania sieci kantorów. Jest także historia powstawania takich organizacji jak Amway czy Zepter bazujących na „pozytywnej manipulacji”, „personalnym zaangażowaniu” i nowomowie wzorowanej na anglojęzycznych zwrotach. Jest także wspomnienie o pierwszych siłowniach bez szafek i pryszniców gdzie ćwiczyli do upadłego „ochroniarze”. Witkowski wspomina także o duraleksach, Relax’ach, zegarkach elektronicznych z kalkulatorkiem, aż się łezka w oku kręci.
Te wszystkie wspominki są właściwie nie tyle o zmianach ekonomicznych co o wartościach i przetasowaniu ich, czyli że pieniądz rządzi światem a tak być nie powinno. Witkowski przedstawia bohatera kontemplującego swoje dolary, swoje sztabki złota z przyjemnością wręcz perwersyjną. Bohater w końcu dochodzi do wniosku, że pieniądze to nie wszystko oraz że pieniądz robi pieniądz jedynie gdy jest w obiegu i zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Jest to zgrabne wejście dla wątku wiary, silnej wiary (symbiliczne mohery też się przewinęły) i odkupienia w formie pielgrzymki do Lichenia, bo przecież zdobywanie pieniędzy nie jest sprawą czystą.
Jest także historia rodzinna o trzech ciotkach, których młodość przypadła na lata wojny i czasów ciężkiej komuny, a które nie potrafiły dostosować się do nowych warunków. Jest to nierozliczona historia, która kończy książkę w formie załamania się tego myślącego cwaniaka, którym zaopiekuje się prostszy od niego pomocnik – alter ego bohatera.
Na koniec słów kilka o autorze.
Młody, trzydziestoparoletni pisarz z Wrocławia mieszkający w Warszawie. Ukończył polonistykę i zarzuciwszy rozpoczętą pracę naukową nastawił się na pisanie i od 2001 regularnie publikuje. A oto oficjalna strona pisarza.
Podsumowując spotkanie internetowe było udane, a książka warta przeczytania.
Etykiety: Przegadane ksiazki, Rekomendowane
Komentarze (2):
Już gdzieś wcześniej o niej czytałam, będę się musiała z Witkowskim zapoznać, bo nie jestem na bieżąco ze współczesną polską prozą.
Monie, życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji świąt - oby były radosne :)
Bruixa,
Bardzo dziekuje za zyczenia i mam najdzie, ze twoje swieta byly udane. U nas niestety padalo, choc dzieki znajomym atmosfera przy stole swiatecznym byla ciepla.
Jak przeczytasz ta pozycje, to zapraszam ponownie, bo wtedy bedzie jeszcze ciekawiej pogadac.
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna