O książkach gadanie

Ten blog nie będzię już aktualizowany. Nowsze wpisy możecie znaleźć na blogu "wielokropek" http://wielokropek.blogspot.com/

czwartek, 9 kwietnia 2009

"Ścianka działowa" Izabela Sowa



W pierwszą sobotę miesiąca przegadana została książka Izabeli Sowy. Jak się okazało książka podobałą się, więc po raz kolejny udało się.

A teraz o książce, która napisana jest z humorem, językiem młodym i dynamicznym, choć ma dość klasyczną strukturę. Akcja zawiązana zostaje na samym początku poszukiwaniem "świętego grala", czyli Brzytwy - detektywowi amatorce, mającej pomóc w kłopocie głównego bohatera. Znalazłszy tegoż Grala, główny bohater nie dostaje oczekiwanej nagrody, ale dostaje coś więcej, czyli możliwość poznania samego siebie. Oczywiście musi wyjść poza własną strefę komfortu i zobaczyć siebie i świat z nowej perspektywy...

Powierzchniowa historia, że się tak wyrażę, jest raczej smutna, bo o rozpadzie młodego małżeństwa, które gubi siebie jako jednostki i siebie jako parę. Autorka przedstawia młodych yuppies, którzy pobrawszy się chyba nie do końca chyba z właściwych powodów jakoś tam układają sobie życie, ale przeprowadziwszy się do nowego miasta z powodu kariery męża już nie są w stanie być razem. Żona zajęta mieszkanie, meblowanie itp. odsuwa się od męża by wkróce zauważyć, iż on już ma oddzielne życie, więc postanawia postawić tytułową ściankę działową, która jest tyle samo fizyczna co symboliczna i jest jej wyrazem zwrócenia jego uwagi na sytuację. I to jej się udaje... choć jak się okazuje za późno dla niej i dla nich.

Ta powierzchniowa historia to kanwa dla głównej części książki Sowy, która w sposób ironiczno, zabawny i tragikomiczny przedstawiła otaczającą rzeczywistość. Jest więc w tym raporcie:
- Marsz Tolerancji, na którym warto może bywać, ale jednocześnie żaden ze znajomych się nie pojawia, więc może jednak nie należy wyłamywać się z konwencji? Jednocześnie bohater odkrywa, że ludzie uczesniczący w nim, czyli w większości geye to jednak tacy sami ludzie.
"Skoro ma wziąć udział w pochodzie, musi znakleźć jakieś wymierne korzyści. A zatem:
a) Poczyni cenne obserwacje socjologiczne, to raz.
b) Z pewnością zyska w oczach znajomych; otoczenie Fiotronia darzy Marsz Tolerancji rosnącą sympatią. I poparciem, oczywiścieże ryzyko, niewystarczające zainteresowanie kluczowych mediów), ale czyniono pewne plany. Za rok, góra dwa, kiedy Marsz stanie się naprawdę trendy, Fiotroń będzie mógł się pochwalić, że był pierwszy, przed wszystkimi. Co nie znaczy, że teraz ma się rzucać w oczy..."
- wyznaczanie nowych standardów konsumpcji
"- Specjalistyczne książki zabraliśmy ze sobą. Biblioteczkę z beletrystyką skomponował zatrudniony przez Szarlotę fachowiec. Same najlepsze pozycje, głównie nowości.
- I jak? Jesteś zadowolony z wyboru?
Nie miał czasu ocenić. Zresztą nie o lekturę tu chodzi, a o wyznacznie nowych standardó konsumpcji. Pod tym względem Fiotroń należy do pokolenia sosu pesto. Kiedyś zagorzali fani Brygady Kryzys (do czego nie lubią się przyznawać, nawet po trzech drinkach z malibu), a obecnie kadra kierownicza w liczących się korporacjach. Co oczywiście zobowiązuje. Markowe ciuchy, zgrabna sportowa sylwetka (albo mocno wciągnięty brzuch), kosmetyki organiczne (wybó nie ma nic wspólnego z szcunkiem dla środowiska) i zakupy w delikatesach. Dawni wielbiciele mielonki wyjadanej z puczki wspólnym widelcem lub ubabranymi paluchami, dzieś preferują owoce morza, krem truflowy, pecorino romano, suszoną hiszpańśką szynkę. I pesto. Nawet zaskoczeni niespodziewaną wizytą wyczarują w mig egzotyczne menu do tysiąca ośmiuset kalorii. Podane na kwadratowych talerzach."
- obraz młodych, zblazowanych 30-to letni, którym już nie chce zmieniać się świata
"Ci [uczestnicy marszu] zgromadzenia na placu Matejki raczej nie trafią do programu "Uwaga". Z kolorowymi balonikami w dłoni wyglądają, jakby wybierali się na piknik do Ojcowa. Zbyt grzeczni, zwyczajni i stanowczo za młodzi. Jeszcze wierza, że im się uda, skrzywił się Dionizy, czując dziwny uścisk w piersi. Nie, żaden wielki ból egzystencjalny. Raczej smutek, jaki się odczuwa w pierwszy, naprawdę chłodny wrześniowy. Fiotroń zrozumiał nagle, że dla jego zblozowanych znajomych nie ma tu miejsca. Ich entuzjazm wypalił się w połowie lat dziewięćdziesiątych, a teraz mofą sobie pooglądać w telewizji, jak ktoś inny usiłuje zmienić świat. Jeszcze chwila a zostaniemy zepchnici na boczny tor, pomyślał, i aż pociemniało mu w oczach..."
- krótki rys bogatych nie mających marzeń, bo "bogatych stać na kaprysy, biednym muszą wystarczyć marzenia"
- obraz piekła kawalera, czyli wir randek
"W wir randek? Wielkie dzięki! Już to przerabiał, przez dwa lata taz zwanej wolności pomiędzy Penny a gorącą Andrea. Żenujące randki w ciemno z kobietami zdrapkami, nigdy nie wiesz, co się kryje pod warstwą sreberka. On zwykle trafiał na "spróbuj jeszcze raz". Albo na wyfiokowaną frustratkę dopytującą się "co będzie z nami" już po drugim spotkaniu. [...] Albo łzy. Jeden jedyny raz spróbował być brutalemżinsowej koszuli. [...]. Po tym traumatycznym wydarzeniu Dionizy zrezygnował z randek w ciemno, wybierając, za namową Debeściaka, nową formę rozrywki: przygody klubowe."
- brak radości z podróży bez planu i narzucanie sobie zadaniowości
"Fiotroń też by chętnie wyszedł, ale dokąd? Przecieśż nie będzie spacerował w kółko, dookoła swojego osiedla. Opuszczając jedno miejsce należy wcześniej określić nowy cel! Więc dokąd?"
- narzekanie na kobiety
"A te dzisiejsze kobiety? Boże święty. Co jedna to bardziej wymalowana. Jak pisanka. Tylko, że w środku puściuteńko. Nowoczesne wydmuszki."
- ludzie nieprzypadkowo "ubrani na luzie w ciuchy z najwyższej półki",
Jak widać z tych kilku urywków Izabela Sowa ludzi bawić się groteską i malować grubą kreską, co daje poczucie lekkości, ale nie pozbawia książki uszczypliwości, której czytelnikowi nie uda się ominąć... za co książkę chwalę.

Klubowicze uznali - warta polecenia!
Do usłyszenia na początku maja!

Etykiety: ,

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna