"Loving Frank" Nancy Horan
Sięgnęłam po tą książkę z polecenia moich lokalnych bibliotekarzy, których nigdy, ale to nigdy nie należy pytać o polecenie ciekawej książki, bo jak otworzą usta to ... nic tylko nagrywać, bo zaraz litanie tytułów podadzą.
No więc zaczęłam czytać tą opartą na faktach powieść o Marth'cie "Mamah" Cheney z domu Borthwick - intelektualnym partnerze i kobiecie życia Franka Lloyda Wrighta . Tak, tego nazwiska wielbiciele słynnego architekta właściwie nie znają, bo i skąd skoro po skandalu obyczajowym początku XX wieku nie mówiło się o niej, a i jej tragiczny los nie sprzyjał temu. Towarzystwo FLW w dalszym ciągu z niechęcią wspomina tą kobietę pomimo iż tyle czasu upłynęło i tak wiele (a może raczej niewiele?!) zmieniło się w stosunkach społecznych.
Ale od początku... Mamah Borthwick była kobietą niezależną, wychowaną przez swoją najstarszą siostrę, która przejęła rolę matki nie tylko dla niej, ale także dla średniej siostry. Dzięki temu poświęceniu Mamah zdobyła wykształcenie bardzo wykraczające ponad przeciętną nie tylko wówczas, ale i obecnie nie miałaby się czego powstydzić. Władała sześcioma językami i była tłumaczką literatury kobiecej i feministycznej. Będąc samodzielna i niezależna nie chciała utracić radości życia rodzinnego. Po spotkaniu wielu apsztyfikantów, którzy okazywali się mało interesujący intelektualnie, spotyka Edwina Cheney'a inżyniera elektryka otwartego na nowoczesność. Pobierają się i mają dwoje dzieci, ale jednak ich życie małżeńskie nie jest udane, bo Mamah ciągle szuka... stymulacji intelektualnej.
W 1910 Edwin i Mamah zlecają młodemu, nowoczesnemu i modnemu architektowi przebudowę swojego domu. Kim był architekt wymieniać nie trzeba. Fakt, faktem - ognisty romans się zaczął i trwał przez całą przebudowę domu. Sąsiedzi wkrótce się o nim dowiedzieli dzięki przypadkowemu podglądaniu miłosnych igraszek tych dwojga przez nastoletnią córkę sąsiadów (warto przytoczyć tutaj ciekawostkę ze spotkania z autorką, że owe feralne okno zostało natychmiast zabite deskami i pozostawało w takim stanie przez następne 80 lat!). Nadchodzi moment, gdy muszą podjąć decyzję - oboje odchodzą od swoich małżonków i pozostawiają dzieci (ona dwoje, on sześcioro). Zaczynają żyć najpierw osobno by wkrótce wyjechać razem (choć osobno) do Niemiec, gdzie zostają odkryci dzięki prasie bulwarowej. Po pobycie w Berlinie gdzie wydano publikację z projektami FLW wyjeżdżają do Włoch, gdzie we względnym spokoju żyją przez około rok. Odwiedzają też Japonię, gdzie już wóczas sławny i poważany architekt FLW tworzy swoje budowle i staje się importerem sztuki japońskiej, co pozwala mu na utrzymanie siebie i Mamah oraz żony i dzieci. Mamah w międzyczasie tłumaczy publikacje szwedzkiej ferministki, choć ze względu na wywołany skadal obyczajowy ma trudności z ich wydaniem w Stanach.
Po tych wojażach i rozwodzie Mamah, który otrzymuje w 1911, wracają do USA i osiadają w posiadłości Tielesin w Green Spring w Wisconsin. Tam FLW buduje dla nich dom , który ma stać się ich zaciszem i miejscem pracy dla obojga. Projekt zostaje zakończony i dzięki zbieractwu FLW wyposażony w autentyczne dzieła sztuki z różnych części świata. Niestety nie jest im dane cieszyć się tam wspólnym życiem - 15 sierpnia 1914 roku służący Julian Cartlon podpala dom i atakuje Mamah siekierą. W tej tragedii ginie ona i jej dwoje dzieci, a także czworo innych ludzi. Ta tragedia to koniec ważnego rozdziału w życiu FLW, który rzadko wspomina tą dzielną i w zgodzie ze sobą żyjącą kobietę w tamtych czasach.
Przytoczyłam całą historię, ale jestem pewna, że nie zabrałam przyjemności czytania. Nancy Horan opisała tą historię z punktu widzenia Mamah, czyli tej złej, bo rozbijającej rodzinę kobiety. Przedstawiła rozterki kobiety wykształconej i niezależnej intelektualnie, które od tamtych czasów nie wiele zmieniły się. Jej chęć kształcenia się okupiona jest koniecznością pracy i nauki jednocześnie. Jej chęć podążenia za naturalnym i społecznym (tutaj nie będę dyskutować o tym) dążeniem kobiet do założenia rodziny i posiadania dzieci. Jej walka o niezależność finansową, która nie istaniała dla kobiet na początku XX wieku a dla nas jest tak normalna, warta jest odnotowania. Wybrany cytat z Goethego "Każdy żyje tylko raz na tym świecie" ("One lives but once in the world") jest pięknym streszczeniem życia Mamah Borthwick Cheney.
Poza tą warstwą faktograficzną i psychologiczną, Nancy Horan opisuje także bohemę artystyczną i intelektualną Berlina tuż przed pierwszą wojną światową. Wprowadza takie postacie jak wiodąca przedstawicielka ekspresjonizmu niemieckiego
Polecam tą książkę by poznać nie tylko Mamah, ale popatrzeć na Stany i Europę tamtych czasów, na sufrażystki i kobiety po prostu chcące być wolnymi intelektualnie.
P.S. Jeśli zainteresowani jesteście żonami FLW to podaję (choć nie czytałam) także link do innej książki na ten temat "
The Women" Valerie Ryan.Etykiety: Rekomendowane
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna