O książkach gadanie

Ten blog nie będzię już aktualizowany. Nowsze wpisy możecie znaleźć na blogu "wielokropek" http://wielokropek.blogspot.com/

niedziela, 19 października 2008

„Niesamowita Słowiańszczyzna” Maria Janion


Z trochę innej beczki książka „Niesamowita Słowiańszczyzna” Marii Janion. Polecona przez koleżankę Emilkę, więc nawet za bardzo się jej nie przyjrzałam tylko zakupiłam będąc w Polsce i teraz czytam, a raczje póbuje ją przeczytać... Dzięki Emilka, wielkie dzięki!

Ale do rzeczy... Jak tytuł wskazuje jest to o tym czego tak niewiele nas uczono w szkołach, czyli o słowiańszczyżnie sprzed czasów chrześcijaństwa.

Pewnie większość z nas pamięta ze szkoły legendę o Popielu, Biskupin, chrzest Polski jako staranie Mieszka I w stworzeniu państwa Polskiego i zaistnieniu na arenie międzynarodowej z oddzieleniem się przysłowiową „grubą kreską” od przeszłości pogańskiej, a później właściwie to już tylko istniała u nas wiara chrześcijańska oraz „złoty wiek” gdy kraj rozciągł się od Bałtyku po Morze Czarne i przyjęliśmy Żydów uciekających z innych krajów europejskich (w końcu znaleźli się jacyś innowiercy!), a później to już było tylko źle i Targowica, i rozbiory i 127 lat zaborów, i ciągła walka o przetrwanie kultury, a i po drodze ci Romantycy z ich mesjanizmem i jakimiś tam starodawnymi wierzeniami w „Dziadach”, „Goplanie”, „Starej Baśni”, „Walenrodzie” i pewnie kilku jeszcze innych, których nie wymieniłam na szybko z pamięci, bo... no właśnie, dlaczego?

Ano dlatego, że szczególnie Romantyzm potraktowany był zawsze jako coś odległego, na piedestale i na wysokiej półce jednocześnie. Wszystko było takie jakieś wydumane, zupełnie niezrozumiałe i nie trzymające się kupy... a do tego omawiane z przykazu szkoły, przez nauczyciela, który jakoś tam musi materiał przerobić z nastolatkiem nie bardzo chętnym do zagłębienia się w temat. Mieszanka swoiście produktywna!

Jednak to co pisze Maria Janion w zbiorze esejów po tytułem „Niesamowita Słowiańszczyzna”, choć w języku znacząco trudniejszym niż zwykle użytwanym w czytanych powieściach, a nawet z kilkoma słowami do sprawdzenia w słowniku (nie pamiętam kiedy ostatni raz mi się to zdarzyło!), to jednak dodaje właśnie coś co zostało tak zręcznie ominięte w szkole i nagle jakoś przedchrześcijaństka przeszłość z 1000 leciem historii oraz współczesnością układają się w całość! Aż się zakrzyknąć chce Eureka!

Bardzo, ale to bardzo gorąco polecam ....

Etykiety:

Komentarze (1):

Blogger Anna pisze...

Moniko, ja z innej beczki - dziękuję za zaproszenie. Dla mnie branie udziału w rozmowach jest czasowo nierealne, więc nie przyjęłam. Jeszcze raz dziękuję i życzę ciekawych dyskusji!

20 października 2008 02:08  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna