O książkach gadanie

Ten blog nie będzię już aktualizowany. Nowsze wpisy możecie znaleźć na blogu "wielokropek" http://wielokropek.blogspot.com/

piątek, 15 stycznia 2010

"Rok reportera"



Piotr Kraśko, reporter Telewizji Polskiej, był wysyłany w tereny gdzie dużo się dzieje, a gdzie trudno jest dotrzeć. W ramach swojej pracy bywał na Bliskim Wschodzie, Afryce, ale też w Stanach Zjednoczonych. Po tak wielu podróżach miał sporo wspomnień, więc postanowił je spisać w "Roku reportera". Nie ma w tym nic złego, bo przecież tak lubiany Kapuściński zrobił to samo....

Jednak czytając tą sprawnie napisaną książkę nie zamyśla się człowiek, tak jak przy utworach mistrza. Sprawność tej książki powoduje, że szybko się ją czyta i równie szybko zapomina. To co opisuje Kraśko to tragedie przeciętnych ludzi oraz okropieństwa wojny, choć opisy niebezpieczeństw są lapidarne. Jednak narzekanie autora na pracę reportera, który musi przygotować obraz i kilka zdań na tak ciężkie tematy i do tego zmieścić się w minutowym sprawozdaniu, kłóci się właśnie z tą lipidarnością, której brak jest jednak ciężaru. W efekcie powstało coś co jest dokładnym odzwierciedleniem jego pracy - szybka i łatwa książka, która nie daje do myślenia. Może to właśnie chciał osiągnąć? Może to było jego katharzis?

Jeden z ciekawszych fragmentów znajduje się już we wstępie:
"Reporter rzadko poznaje los ludzi, którym wszytko się układa. Rozmawia z tymi, którzy są na krawędiu, szykują się na najgorsze, walczą o przetrwanie, albo właśnie wszystko stracili. Gdy wracałem z tych wyjazdów do Polski, zawsze uderzało mnie, jak bardzo nie doceniamy tego, w jak bezpiecznym miejscu na ziemi żyjemy. Są setki tysięcy ludzi, którym trzaeba w Polsce pomóc, tysiące spotyka krzywda każdego dnia. Jednak w posótnaniu z tym, co dzieje się w odległości kilku godzin lotu z Warszawy - mieszkamy we wspaniałym, spokojnym kraju, który dostał po raz pioerwszy od dawna wielką szansę, w dużej mierze ją ma."

Jest w tej książce sporo informacji, których nie znajdziemy w reporterskich minutówkach. Kraśko mówi o braku możliwości życia w Palestynie; o złożośności konfliktu Izraela z krajami arabskimi; o dramatach ludzi, którzy stracili okazję życia w kraju bezpieczniejszym niż ich własny; o wielu punktach widzenia; o braku samodzielności obywateli oczekujących od państwa pomocy; o tragicznych losach dzieci-żołnierzy. I to jest niewątpliwą wartością książki.

Dlatego na pytanie czy podobała mi się ta książka jest mi trudno odpowiedzieć... bo za szybko ją przeczytałam.

P.S. Pomimo ostatniego zdania wrzucę ją w kategorię "rekonedowana".

Etykiety:

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna